sobota, 17 maja 2014

Ta aura mnie wciąga jak lejek tornada.

Muzyka, którą grają krople deszczu uderzające o parapet tak idealnie wpasowała się w mój nastrój. Otulam to zmarznięte ciało grubym kocem, siadam w ulubionym fotelu, ogrzewam skostniałe dłonie parzącym kubkiem z kawą. I nie chcę już nic więcej, nic prócz Ciebie. Nic, prócz dotyku Twoich lodowatych rąk. Nic, prócz Twojego oddechu na mojej szyi. Nic, prócz smaku Twoich ust. Nic, prócz Twojej obecności. Nie musisz nic mówić. Po prostu przyjdź, przytul, pocałuj i bądź, już zawsze. 
Jestem głupią, naiwną dziewczynką. Przysłuchuję się każdym odgłosom za drzwiami. Za każdym razem słysząc kroki na klatce schodowej mam nadzieję, że to Ty. Ale kroki cichną, nikt nie puka, idą wyżej, zabierając ze sobą kolejny skrawek moich ostatnich promyków nadziei.  
Przecież mogłabym wstać, iść po ten cholerny telefon, wybrać Twój numer i wcisnąć zieloną. Potem pogadać z Tobą i umówić się na kawę. Nawet powiedzieć Ci jak bardzo tęsknię i że Cię kocham. 
Ale, cholera! To nie jest takie proste. 

Zimne jak lód, gdy serca chłód, zwiastunem burzy, deszcz Twojej duszy.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz