poniedziałek, 18 sierpnia 2014

Uczuć dotyk.

Wracam do domu, wciąż czując jego dotyk na swojej skórze... i chcę wrócić tam do niego, być z nim zawsze, już na zawsze. Móc spojrzeć w te niebieskie, prawie takie same jak moje oczy, powiedzieć jak bardzo kocham. Patrzeć z nim w gwiazdy i cieszyć się kiedy zobaczę spadającą, wciąż myśląc to samo życzenie. Ściągam koszulkę i czuję na niej jego zapach, i potrafię tak stać bardzo długo, zaciągając się tym zapachem, wspominając wszystko co było i uśmiechając się jak głupia. 
I jakoś nie wyobrażam sobie już życia bez leżenia nocami na zimnej, mokrej trawie, z głową na jego klatce, wsłuchana w bicie jego serca... mojego serca. Bez dogryzania sobie nawzajem, bez uścisku jego silnych rąk, bez znęcania się nad sobą nawzajem przez łaskotki... bez niego
Wiesz kiedy zrozumiałam jak bardzo mi na nim zależy, jak mocno go kocham? Kiedy coś się stało, kiedy trafił do szpitala, kiedy mógł umrzeć... ten cholerny strach. Nieprzespana, przepłakana noc, czekanie za wiadomością co się dzieje, mokra poduszka, natłok myśli, no bo czemu tak długo nikt się nie odzywa? Obiecuję sobie, że już nigdy go nie ugryzę, nie zdrobnię jego imienia, nigdy się z nim nie pokłócę, że nawet już nigdy nie wejdę na żaden portal, bo wiem jak tego nie lubi, byleby tylko nic się nie stało, żeby wrócił do mnie, cały i zdrowy. A potem łzy szczęścia, kiedy w końcu się odezwał, mówiąc, że to raczej nic poważnego.