wtorek, 24 czerwca 2014

Płacz czasem pomaga. Bardzo.

Szkoła, bliscy, problemy.. wszystko kłębi się w środku serca. Taki balonik, do którego to wszystko wdmuchujemy i wdmuchujemy, aż w końcu pęknie. Po prostu za którymś razem, za którymś problemem z kolei, i mogą to być nawet podarte rajstopy, coś wybuchnie, puf. I płaczesz, jak małe dziecko.. Każdy ma okresloną dawkę bólu, po którym wymięka, każdy ma inny balonik. Jedni cienki jak bańka mydlana, a drudzy gruby, jakby z nierozrywalnego materiału. Ale pomimo wszystko każdy balon w końcu pęknie. Wszystkie złe emocje wybuchną, wbiją się maleńkimi kawałkami w duszę. 
Nie duś tego w sobie, nigdy. Weź swoje ulubione 36,6, przytul się i płacz, płacz... Wylej te kawałeczki złych emocji przez łzy. To jedyny sposób na pozbycie się syfu z serca.