niedziela, 16 lutego 2014

Zgubiłam sens życia, gdzieś pomiędzy kolejnym kocham, a nienawidzę.


Wspomnienia, obrazy przewijające się przez moją głowę setki razy w ciągu dnia, tysiące w ciągu bezsennych nocy. Wspólne ubieranie choinki, zabawa w chowanego, Tabaluga i frytki prawie każdego wieczoru i te kłótnie kto dostanie większą porcje, chociaż mama zawsze dzieliła po równo, kulig każdej zimy, tyle godzin spędzonych na jeżdżeniu gokartami jeszcze za dzieciaka, Peja, który wiecznie leciał z głośników.. przecież to przez Niego słucham teraz rapu, który tak bardzo pomaga. Nigdy nie zapomnę tego widoku, kiedy w niedzielny poranek, leżąc jeszcze w łóżku, lecząc kaca po sobotniej imprezie piwem i papierosem oglądał Scooby'iego.. Jego łzy, kiedy w domu było tak okropnie źle, że przestał mieć nadzieję na nadejście "lepszego jutra". Wszystkie złe słowa, które kierowaliśmy w swoim kierunku. Nasza ostatnia rozmowa, tak cholernie poważna, jak jeszcze nigdy. Pytał czy wrócę, po tym jak oznajmiłam, że naprawdę wyprowadzam się z tego patologicznego domu. Moje "nie wiem", którego teraz tak bardzo żałuję.. żałuję, że zostawiłam Go samego po środku tego piekła, które kiedyś śmiało mogłam nazwać domem. Teraz już nie wrócę, bo po co? Nie mam dla kogo wracać. On odszedł, zostawił mnie, tak jak ja Jego, dwa miesiące temu. Ale On odszedł już na zawsze. 
Kiedyś tak bardzo Go nienawidziłam za każde niemiłe słowo. Teraz chciałabym, żeby nazywał mnie suką, idiotką, pojebanym debilem.. byleby tylko BYŁ.
By BYŁ.
By BYŁ.
By kurwa BYŁ.

Nie mam siły, by wstać. Nie mam siły, by iść. Nie mam siły, by grać. Nie mam siły, by żyć.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz